
Praca lubi fachowca.
Kiedy zaczynałam pracę w nowym zawodzie dietetyczki w 2013 roku, a był to mój drugi zawód, po pracy menadżera w korporacji branży FMCG, wiedziałam, że chcę korzystać z najlepszych dostępnych na polskim rynku narzędzi pracy. Moim marzeniami były: najlepszy analizator składu ciała; szybki, samouczący się i ładny graficznie program do układania jadłospisów, Do tego wypasiona samodzielna siedziba firmy z podświetlanym bannerem :-). A cel był jeden i brzmiał „skuteczny i dobry dietetyk w Gdyni”.
Szybko zorientowałam się, że mogę zapomnieć o rozbudowanym samodzielnym lokalu, bo wynik ekonomiczny nie pozwoli mi go utrzymać. Poza tym praca związana z układaniem jadłospisów zwykle odbywa się i tak w zaciszu domowym. Zakupiłam analizator Tanita BC- 420P MA za niedrobne 12 tys. zł i przyszedł czas na program dietetyczny. W tamtym czasie były dostępne raptem dwa programy dietetyczne: Aliant https://aliant.com.pl/, firmy Anmarsoft z Gdańska i Dietetyk opracowany przez Instytut Żywności i Żywienia w Warszawie. Wybór padł na Alianta, który wtedy był obecny ze swoim stoiskiem na prawie każdej konferencji dietetycznej. Instytut spał i chyba nadal śpi ;-).
Zakupiłam licencję wieczystą i nic nie zamierzałam zmieniać. Program działał i byłam zadowolona ale padł laptop i jego zmiana stworzyła mi nowe możliwości. Po otarciu łez po laptopie doszłam do wniosku, że to szansa na przebudowanie warsztatu pracy po 7 latach. Po 3 miesiącach analiz, kontaktu z koleżankami ze studiów, robieniem „searchu” na temat dostępnych rozbudowanych innych programów dietetycznych zdecydowałam się znów na Alianta.
To było mądre i przemyślane posunięcie, a jeśli jesteś dietetykiem i czytasz ten wpis to pewnie chcesz wiedzieć, co tak wspaniałego ma ten program.
Absolutne atuty.
Wymienię kilka, bez szczególnej kolejności ważności:
- Rozbudowaną bazę produktów, ok. 4000 pozycji, wybrane rzeczy z miarami domowymi. Sama kiedyś biegałam z łyżkami i szklankami ważąc komosę ryżową. A tu proszę jest, i to w wielu wariantach.

- Baza produktów i potraw zawiera informacje o wysokości indeksu glikemicznego a cały jadłospis monitoruje też ładunek glikemiczny. Praca z insulinoopornością, epidemią XXI wieku, jest przy tym programie dużo łatwiejsza.
- U każdego pacjenta możesz indywidualnie zaznaczyć produkty nielubiane, nietolerowane a także te które powinny być wykluczone z diety z powodu chorób. Później przy układaniu jadłospisu program wskaże Ci pomyłki, jeśli użyłaś np. nielubianego szpinaku lub czosnku u pacjenta z refluksem.
- Piękne wydruki diet w 7 różnych szablonach, możliwe do personalizacji ( kolory, zdjęcia, tekst na stronę główną a także możliwość dodania zaleceń) oraz listy zakupowe.
- Kalkulator wysiłku fizycznego pomaga oszacować wydatek energetyczny konkretnego pacjenta w konkretnej dyscyplinie sportowej.
- Podpowiedzi, co do wykorzystanych potraw u danego pacjenta w poprzednich dietach. Wiadomo, że nikt nie lubi monotonii, ale jak śledzić, co było użyte w 4 poprzednich jadłospisach. Tylko automatycznie !!! Aliant to robi.
Nie bez znaczenia jest także kontakt z Człowiekiem 🙂
To wszystko jeszcze byłoby niczym, gdyby nie Pani Ania, pierwszy kontakt, pomoc techniczna i mózg tej firmy. Ileż to razy mi pomagała, gdy czegoś nie umiałam albo nieopatrznie chcąc szybko coś podpowiedzieć pacjentowi wklejałam link do opisu w potrawie i później program szalał.
Jeden telefon, krótki opis zdarzenia i gotowe rozwiązania od Alianta.
Tak, bez tego programu dla dietetyków nie wyobrażam sobie mojej pracy.
I choć dziś wiele mówimy o tym, aby pracować z pacjentem na zaleceniach żywieniowych a nie konkretnych rozpisanych dietach, to nie wyobrażam sobie ułożenia dobrego jadłospisu w zespole chylomikronemii, gdzie musisz utrzymać maksymalnie 10% energii pochodzącej z tłuszczów. Tak samo trudno byłoby wskazać dobre menu w insulinooporności dla osoby o normalnej wadze z podwyższonym cholesterolem LDL, nie będącej na diecie redukcyjnej, która kocha owoce, lubi mięso i kanapki.
Więc powtórzę, bez Alianta nie wyobrażam sobie mojej pracy.